piątek, 28 grudnia 2012

94

Po raz kolejny
umieram.

Odrodzę się na nowo
sama
czy
ktoś mi w tym pomoże?

niedziela, 23 grudnia 2012

95

Co się właściwie dzieje?

Nie ważne, ile ma się lat, jak wiele doświadczenia (lub jak mało), co się przeżyło, gdzie bywało, w jakim środowisku wychowywało... nie ważne nawet, jaki charakter się w sobie wyrobiło...
zawsze przychodzi zwątpienie.
Pytanie - co się właściwie dzieje?

***
Kiedy zbyt długo się nie odzywasz, boję się, że
już o mnie zapomniałeś.


niedziela, 16 grudnia 2012

96

(slow)

żeby zacząć żyć prawdziwie, należałoby pozbyć się kotwic, które uniemożliwiają swobodne poruszanie się w przestrzeni i czasie, jakie sobie wyznaczymy.
Czas: dwa lata.
Przestrzeń: nieograniczona.

Jedenaście lat temu miałam kilka książek, kilka ciuchów i komputer. Pudełeczko z rodzącymi się wspomnieniami i powoli zapełniający się pamiętnik.

Dzisiaj mam 92metrowe mieszkanie pełne wspólnych rzeczy, psa, setki książek, setki ciuchów, płyt, wspomnień, przedmiotów, pudełek, biżuterii, butów, koców, kubków, noży, miseczek, obrazów, farb, świec, zdjęć, papierów, dokumentów, umów, rachunków, gadżetów, zeszytów i długopisów...

Te rzeczy mnie przygniatają, sprawiają, że czuję się w potrzasku, związana dodatkową grawitacją. Od roku przyglądam się mojej przestrzeni i planuję ją przełamać. Z punktu "chciałabym znaleźć swoje miejsce na świecie", pragnę przejść do realizacji... ale powoli. Wiem, że muszę być maksymalnie pewna. Uważna. Każdy przedmiot muszę wziąć do ręki, obejrzeć, i odłożyć do pudełka zaopatrzonego w napis PRZESZŁOŚĆ.

Najtrudniej będzie, gdy przedmioty się skończą, a przyjdzie mi podjąć ostateczną decyzję.

czwartek, 6 grudnia 2012

97

Kilka dni temu śniła mi się woda.

Dziś śnił mi się ogień.

Zarówno w jedno, jak i w drugie weszłam szczęśliwa.

***
Terapeutka wlewa we mnie wiarę w to, że sobie poradzę. Jestem zaradna życiowo, mówi. Przekonywuję do siebie ludzi, otwarta, spontaniczna.

W końcu bez trudu znalazłam sobie pracę.

Ale jeszcze trochę potrwa, zanim zdecyduję się na Decyzje Ostateczne i odbuduje swoje życie na moich własnych warunkach.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

98

W samotni brakuje światła
zimne dłonie poszukują ciepła
na oślep błądząc po ostrych przedmiotach
miękkich sercach
czułych spojrzeniach
pustych słowach

* * *
Dzień zaczyna się w okolicy południa, wstaję, idę do łazienki, tam spędzam pierwsze kilkanaście minut... potem wlokę się na górę, biorę prochy poranne, nastawiam wodę, wsypuję dwie łyżeczki kawy, dwie łyżeczki cukru (lub słodzik), mleko, w pidżamie idę na balkon, biorę ze sobą telefon i sprawdzam, czy ktoś mnie kocha. Zapalam pierwszego papierosa, upijam trzy łyki kawy, zapalam drugiego papierosa. Pies wiernie siedzi koło moich nóg. Trzęsę się z zimna. Pod koniec drugiego papierosa ręce trzęsą mi się i nie mogę pisać na klawiaturze mojego smartphona. Kręci mi się w głowie i jest mi nie dobrze. Wracam do mieszkania, myję kubek i stoję w mieszkaniu zdezorientowana. Co teraz?
Powrót do łazienki, mycie zębów, twarzy, przebieranie. Wybór: wracam do łóżka czy idę do pracy.

***
Dzisiaj zostałam zostawiona samej sobie. Z moimi myślami, lękami, uczuciami i emocjami. Przywiązanie, oswojenie to kara za posiadanie serca, uczuć.
Czemu jestem taka nadwrażliwa? Czemu wszystko tak biorę do siebie? Czemu ciszę odbieram jako atak? Czemu mi tak źle, gdy temperatura spada? Czemu nie mogę sobie miejsca znaleźć?
Dlaczego nie mogę żyć jak normalny człowiek - dla samej siebie, dla swoich pasji, przyjemności, dlaczego stawiam się w ciągłej gotowości, czujności, pragnienia bliskości? Dlaczego tak cierpię, gdy w mojej głowie hula pustka?

**
Odkryłam, dlaczego moje ciało tak bardzo drży. Faszeruję się zbyt dużą dawką hormonów na tarczycę. Trzeba coś z tym zrobić.

*
Dzisiaj widziałam morze, szłam po plaży i ani razu nie pomyślałam o tym, by się utopić.