piątek, 26 lipca 2013

74

Nocą lepiej mi się myśli,
a nad ranem refleksje są jak kryształy.
Serio, serio,
gdyby tylko chciało mi się to wszystko zapisywać, co mi się skrystalizowało w głowie nad ranem
(tyle poranków, tyle cudownych myśli) (nad ranem myślałam nad felietonem, miałam już w głowie pół "strony" z motywem przewodnim zaczerpniętym z filmu Gummy, ale po obejrzeniu dziś Just the wind, może stworzę coś jeszcze lepszego, chodzi mi o sens istnienia głównych bohaterów w oczach odbiorcy - widz ma właściwie żałować ich, czy nie?)
Nawet zdania układałam (wielokrotnie z myślą, by odpalić tą właśnie stronę)
i całe ciągi jak dżdżownice marszem przemierzały moją głowę...

wszystko ulatywało,
gdy zapadałam w kolejny sen.

Zauważyłam, że najrealniejsze
(najbardziej poryte)
mam sny pierwsze i ostatnie.
(te najwcześniej, gdy się kładę i te najpóźniejsze, nad ranem właśnie)

Dzisiaj na chwilę wpadłam w euforię. Potrzebowałam się tym z kimś podzielić. Nie wiem, czy jest ktoś, kto chce dzielić ze mną energię.
Energia.
Czy może być dobra i zła energia?
Co robić ze złą?

Słucham muzyki, przed chwilą wróciłam do domu.
Księżyc wysoko na niebie.
Dwudziesty siódmy lipca.

Wczoraj tak bardzo przejęłam się tym, że
chciałabym jednak być mniej wrażliwa.

wtorek, 9 lipca 2013

75

Kiedyś komuś wydawało się, że
jesteśmy czystym płótnem, na którym życie zostawia ślad.

Jestem tryptykiem,
na którym każda emocja jaskrawo płonie,
każde doświadczenie maluje kolejny krajobraz,
a człowiek jest mocą sprawczą, napędzającą każdy kolejny ruch pędzla.

Po lewej stronie znajduje się niebo.
Radość w świecie barw i struktur.

Po prawej stronie jest piekło.
Głęboki ból nadający kształt samotności.

W środku
miłość
bo tylko to jest ważne.

I spokój w niej, i harmonia, i strach też
i bliskość, i dystans, i niedomówienia,
i spojrzenia, i uśmiech
i łzy, i niepokój.

Chciałabym czasami odczuwać inaczej, nie płonąć tak i nie potrzebować. Nie szukać siebie w oczach innych. Chciałabym od siebie samej brać, a nie z siebie dawać, ale zrozumiałam, że nie można wiecznie walczyć z przeznaczeniem. Moim przeznaczeniem. Nadchodzi proces akceptacji.
Taka jestem.
Ktoś mnie zapytał, co jest złego w potrzebowaniu ludzi?
I kiedy bunt minął, zrozumiałam, że

Jestem kocykiem.