niedziela, 22 listopada 2015

50

Aktualizacja dobiegła końca i chciałabym Was zaprosić na moją stronę. (planowałam to zrobić przy zerowym wpisie, ale osiągnęłam coś już wcześniej :)

Blog:http://alicja.jaksietrzymac.pl/

Strona:http://jaksietrzymac.pl

Blog będzie kontynuacją tego, co tu zaczęłam,
Strona jednak będzie o tym, jak się trzymać, jak sobie radzić oraz gdzie szukać pomocy.

Zapraszam :)


poniedziałek, 16 listopada 2015

51

Warto było czekać. Abilify się rozkręciło po kilku dniach i stałam się inną osobą. Wesołą, bez jazd, bez schiz, pełną energii. Czuję się wręcz górkowo, hipomaniakalnie. Ale to nie to - czuję, że jestem taka, jaką zawsze chciałam być. Kreatywną, pełną radości i spontaniczną.

Ruszyłam z kolejnym blogiem, tym razem rekomendującym różne produkty - http://raportuje.blogspot.com/

Znalazłam, przerobiłam i w zasadzie utworzyłam swoje logo na nową stronę, nad którą teraz pracuję.

I to samo logo namalowałam na koszulce, pierwszy raz bawiąc się tego typu kreatywnością - chociaż farby do tkanin miałam od dawna w swoim składziku.

W pracy także czuję się wydajniejsza.

Kupiłam kilka książek, między innymi Umysł ponad nastrojem, który teraz przerabiam, niczym podręcznik :)

Codziennie gotuję coś wymyślnego (lub piekę, dziś było to ciasto marchewkowe z przepisu Jadłonomi, niestety dałam za dużo sody oczyszczonej i trochę ma mydlany posmak.
Wczoraj robiłam kitri z prawdziwego zdarzenia i było prze-cu-do-wne!

Jak to się stało w ogóle, że wcześniej miałam tak skiśnięty nastrój... jak to się dzieję, że zaledwie połowa tabletki Abilify zrobiła ze mnie szczęściarę?



wtorek, 10 listopada 2015

52

Nie jestem pewna, co mi wczoraj w kartę choroby wpisał lekarz, ale dostałam refundowany Abilify 15mg. To pierwsze moje spotkanie z tym lekiem.
Wcześniej brałam Topamax (topiromat) do 200mg, który dobrze na mnie działał. I całe mnóstwo tych, które nie działały lub działały słabo (karbamazepina, kwas walproinowy, chlorprotiksen, lamotrygina, kwetiapina) i takie które mnie uspokoiły w manii, ale zaciągnęły w depresję (olanzapina).

Jak już sobie spis robię, to z antydepresantów działała na mnie wyłącznie paroksetyna. I chociaż przytyłam po niej i zaburzały funkcję seksualną to wyrwał mnie dwukrotnie z ramion depresji. Pozostałe antydepresanty nie odczuwałam (fluoksetyna, sertralina, trazodon (Triticco - działał, ale nasennie), ale jak widać wcale aż tak dużo ich nie brałam.

Nie chciałam wracać do leków. Czuję się jakbym się poddała (wierzyłam w autoterapię, hamowanie się etc) miałam nadzieję, że to bardziej border niż chad, albo w ogóle Wielka Ściema. Ale nie. Jestem osobą, która umie się hamować. Umie sobie wytłumaczyć wiele rzeczy. Ale gdy odczuwam to, co teraz (stan?) wybucham co chwila. Nie panuję nad sobą. Rzucam przedmiotami, co mi się prawie nigdy nie zdarza. Złoszczę się. Śmieję, wrednie odzywam by za chwilę wybuchać płaczem. To dla mnie trudne, zwłaszcza gdy niechcący ta złość i rozdrażnienie będzie się "rozlewać" na mój związek.

Pierwsza doba po wzięciu Abilify była koszmarna. Przespałam 4 godziny, wstałam o 2, pokręciłam się, nie mogłam zasnąć i o 4. wstałam. Być może przysnęłam koło 6. i czułam się na tyle paskudnie, miałam mdłości, rozdrażnienie na poziomie master, że zrezygnowałam z pójścia do pracy. Jutro Dzień Niepodległości, więc też nie muszę nikogo oglądać (ani nikt mnie).
Niech spokojnie leki robią spustoszenie w moim organizmie, zabierając ze sobą to, co się ze mną teraz dzieje.


poniedziałek, 2 listopada 2015

53

Halo? Puk, puk?

Pukam Ci w szybkę ekranu.

Daj znać, jeśli tam jesteś.
Mam pomysł, co zrobić, gdy dojdziemy do zera i chciałabym wiedzieć, czy jest tak, jak mówią statystyki, a statystyki mówią, że tam jesteś.

Zostaw komentarz!




Tymczasem zapraszam Cię do mojego bloga recenzenckiego, gdzie umieściłam recenzję dotyczącą książki psychologicznej, pierwszej z serii psycho-recenzje, które zamierzam kontynuować.