Zmierzam ku coraz większej destrukcji.
Przepraszam.
Chciałabym Wam coś przekazać, dać coś od siebie, wierzę, że każde słowo,
każde zdanie, każda idea to kawałek mnie i zostawiłam Wam wiele z
siebie.
Mój płomień dogasa.
Czuję się wypalona, przestałam się starać. Wszystko mnie przerosło.
Chciałam zdjąć kolię, ale ona wypaliła mi ciało, wrosła się tak bardzo.
Całe ciało mnie boli.
Wtargnęła, wzięła mnie sobie, pozwoliłam jej na to otumaniona, borderowa
Nieobliczalna, gdy zrozumiałam co się stało, nie pomogły żadne leki.
I znalazłam się w jakimś innym, muzycznym świecie pełnym derealizacji,
patrząc na Żmiję, która tłumaczyła mi, że ją przerażam, ale mogę zostać,
więc czując się jak wegetarianin w rzeźni obserwowałam jak noc poddaje
się w walce ze świtem, papieros za papierosem,
nie, nie dam rady, kocham Cię, nie przyjadę
a potem urywany cichy sen
i znów zburzyłeś mi misternie utkany bezpieczny obraz
już nie wolno nikomu ufać
pozostało mi zjeść obiad, wsiąść w samochód, pojechać 34', włączyć
dźwięki, usiąść wygodnie, spojrzeć Żmii w oczy i powiedzieć, odpalaj.
A potem się już nigdy nie obudzić.
I wkurwia mnie tylko, że tak na prawdę będę wtedy sama. Nigdy nie
chciałam się rozpadać sama. Ale jak mam zrobić reset, destroy to niech
temperatura będzie minusowa.
Przerażający jest ten twój wpis , jak się masz dzisiaj? pozdrawiam
OdpowiedzUsuń