I dwie istoty we mnie: bardzo martwa i bardzo
żywa. Bardzo martwa już niczego nie chce i niczego nie potrzebuje,
przysiadła jak nietoperz i łypie okiem na przechodniów, zobojętniała, ma
serce zlodowaciałe i na niczym jej nie zależy... zaś ta bardzo żywa jak
ćma obija się o płomień spalając się w nim, marząc by dłoń w dłoni
zatopić, drżąc na samą myśl o uczuciu, w spełnieniu którym spłonie...
I płonę tak, i gasnę
w wiecznym niezdecydowaniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz