środa, 14 maja 2014

67

W tle psybient.
Zabawne, jak wiele myśli przebiega przez ludzki aparat rejestracji analiz i refleksji. Jak wiele można wyłapać rybek i jak wiele przepuścić mętnej wody. Wyłapać to, co istotne oraz to, co chciałoby się wyrzuć a to pływa… i odpłynąć nie chce.

Choćby dzień dzisiejszy. Przemyka mi jak taśma puszczona w starym kinie. W popsutym sprzęcie. Zwalnia, by cofnąć się i wyrwać do przodu niczym gumka recepturka w rękach dziecka. Lub niesfornego gówniarza, chcącego komuś zrobić psikus czyniąc niewielką krzywdę.

Słowa i myśli, sytuacje, w których widziałam wszystko z boku, przyglądając się nad rzeczywistością cicho podpowiadając kwestie… Tak, to nadaje się na terapię, zapamiętaj to: tato, nie sądzisz, że to było niesprawiedliwe? Że wszczepiłeś mi tą wewnętrzną nieufność, wątpliwości i krytycyzm, co z buntowniczą naturą daje wieczny niepokój, potęgowany ciągłym przekraczaniem własnym granic, po to głównie, by walczyć z zakorzenionymi przekonaniami? Nie chcę się z Tobą zgodzić, więc będę robić wbrew Twoim naukom? Czy więc moja otwartość i pokłady zaufania są pozorne?
I kolejna migawka, kiedy stanęłam na drewnianej tratwie z mostem bujanym zawieszonym na drzewach. Dwa tygodnie temu. I zachybotał świat tak pięknie. A M. powiedział… Masz wizuale? To cudownie! Dwa metry nad ziemią! Park Linowy plastelinowo się wyginał.

A świat wybuchł rozszczepionymi kolorami i halucynacjami. Przeszliśmy długą drogę przez las, łąkę i plażę. Całe życie ludzkie, lęki i marzenia, wzgórza i szczyty, spokój i harmonię po niepokój i strach. Weszliśmy do świata luster. Widziałam na twarzy M. fraktale, wzory o tańczących liniach. Krwinki tańczące, oddychające wraz z nim. Najpierw się bałam, potem fascynowałam, a potem oswoiłam. Niesamowite uczucie.
Po 13 godzinach próbowałam zasnąć, świat uspakajał mnie, ja świat, M. nas.

I teraz, gdy skończyła się moja nowa kołysanka, a ja kończąc notatkę szykuję się spać.

Jutro 6:48 zadzwoni budzik. Jak zwykle przesunę budzenie o 10min. A potem rozpocznę ceremoniał wyjściowy. Jak zwykle zegar nad sekretariatem w mojej firmie pokaże pięć minut mojego spóźnienia. Jak zwykle włączę moją stację roboczą osiem po ósmej.
Zapomnę o tym, że

Flow