niedziela, 11 sierpnia 2013

72


Gonić....Gonić....

Życie zawsze chciało więcej ode mnie niż ja od niego i to ono uczyniło mnie tym czym jestem
I wiesz, że prędzej zdechnę niż zadowolę się niczym i odepchnę krzyż.
Jestem ofiarą, która sama siebie składa w rymach, szukam koryta, w którym osiądzie flow.
Mojego życia potok wciąż się potyka nieustannie piersią wycierając dno.


Nigdy nie wiedziałem co jest poezją, próbuję tylko wytłumaczyć parę spraw.
Wiem, że ból ma więcej imion niż jedno i musisz go oswoić, kiedy zostajesz sam.
Pieprzyć tępy pochód dni donikąd, nigdy nie uwierzę, że jest sens w tym.
Każdy z nas jest takim samym banitą, niektórzy tylko padli i już się nie podnieśli.

Nienawidzę ludzi za każde kłamstwo, które musiałem połknąć, żeby teraz nim rzygać,
Ale moje zimne oczy nie gasną i wszystko, wszystko dopiero się zaczyna.
Nauczyłem się wiele, lecz nie od nich. Głos sumienia, filozof Seneka.
Tak naprawdę mój jest tylko chodnik, na którym moja stopa miejsca nie zagrzewa.

Jestem zgodny z czasem, nie miejscem, każda sekunda znajduje mnie gdzie indziej.
Ramiona otwarte ma tylko przestrzeń i tylko jej krańce czekają aż przyjdę.
Gonię, a wszystko, co minione w momencie wyboru zasklepia się jak blizna.
Przeszłość jest mostem, który płonie. Przyszłość to wolność, świadoma banicja.

Mimo że to tylko rzep na ogonie to
Dopóki nie wypluję płuc, gonię go.
Wiem, że nie chce mnie świat, go
Nie dotyczy, to co tylko dla mnie jest wszystkim,
Lecz moje myśli jedynie wciąż do niej rwą,
W niej zbiega się mój szczyt i moje dno.
A jedyny mój możliwy koniec to,
Gdy własny ogon zaknebluje mi pysk i...

Przestanę wyć i uciekać przed tym głosem, 
Który gna mnie na krawędź, za którą nie ma już nic.

Wiem, gdzie jest zapisany mój los, wykwitły z bólu marzeniach dziecka.
I ciągle stamtąd dobiega mój głos pełen prostego pragnienia szczęścia.
Wciąż chcę pokonać niemoc wobec świata, który łamie mi palce.
Jego bezinteresowną przemoc, która uczyniła mnie kaleką na starcie.

Nawet sobie mogę powiedzieć: 'nie znasz mnie'. Wciąż tkwi kij w szprychach mojego życia.
Tamto dziecko dzisiaj znowu nie zaśnie z twarzą w poduszce próbując oddychać.
Ile to już lat wciąż to samo stanowi moją siłę i największą słabość?
Brutalnie walcząc rozrywa tożsamość i cokolwiek zrobię to zawsze za mało.

Mimo że to tylko rzep na ogonie to
Dopóki nie wypluję płuc, gonię go.
Wiem, że nie chce mnie świat,
Go nie dotyczy to co tylko dla mnie jest wszystkim,
Lecz moje myśli jedynie wciąż do niej rwą,
W niej zbiega się mój szczyt i moje dno.
Żeby móc być sobą zakląłem krąg samotności, banicji...




Moje są tylko wspomnienia.

niedziela, 4 sierpnia 2013

73


Jeżeli coś do­tyka cię, znaczy: do­tyczy cię. Jeżeli­by nie do­tyczyło cię - nie do­tykałoby cię, nie zrażało, nie ob­rażało, nie drażniło, nie kuło, nie ra­niło. Jeżeli bro­nisz się, znaczy: czu­jesz się ata­kowa­ny. Jeżeli czu­jesz się ata­kowa­ny, znaczy: jes­teś cel­nie tra­fiony. Miej to na uwadze.
Edward Stachura


Może to ten sam kolor oczu,
może bezpieczny ton głosu.
Dwie pary połamanych skrzydeł,
złudzenie spadochronu.

halo, Alicjo, wracaj, tu jest twoje życie, tu jest twoja pasja, twoje magiczne pudełko, twoje zabawki, twoje połamane serduszko, spokojnie, kolejny raz się posklei, ile to już lat na tym świecie bawisz, ile wiosen dryfujesz, nigdy nie wiadomo co za zakrętem spotkasz, chciałaś być zbieraczem doświadczeń to jesteś, ja wiem, ciężko teraz, jak życie na lewą stronę się wywija, jak się angażujesz za bardzo, strumień świadomości z tobą rozmawia, twoim najlepszym przyjacielem jest, przytuli mentalnie, pobłogosławi i z każdą decyzją zgodzi, nie odejdzie, nie zostawi... 
Chciałabyś, Alicjo, żeby zawsze było pięknie i bezpiecznie, żeby było trochę ja i było trochę my, ale życie to samolubny skurwiel, plątający losy ludzi jak kot bawełniane nici. 
I to życie, Alicjo, jest tak samo piękne jak i brzydkie, tak samo słoneczne, jak ciemne, od Ciebie zależy, jaką ścieżkę wybierzesz, jak się temu przyglądać będziesz. Jeśli stchórzysz i po obrzeżach  w znieczuleniach, chwiejnym krokiem, w wiecznej niepewności, myląc akceptację z pogodzeniem się z losem... Nie, Alicjo, Ty nie potrzebujesz uprzęży, Ty masz intuicję i wrażliwość. Nie niszcz jej, masz w sobie siłę i wolę walki. Z każdym kolejnym krokiem będziesz bliżej zakrętu.
Ale, strumieniu świadomości, na tym zakręcie 
nich już to będzie to.
Bo te moje serduszko, przyjacielu, to jakieś takie sfatygowane.
4.08.2013, godz.20:25, schizofreniczna rozmowa ja1 z ja2



Przetrwam, wszystko przetrwam,
tylko niech mi ktoś na stałe wyłączy uczucia.
A włączy funkcję "wyjebane".