wtorek, 8 września 2015

56

Znasz taką piosenkę, Maanam, Krakowski Spleen? Teoretycznie ma na celu "rozgonić ciemne, skłębione zasłony" PRLowskiej kotary, jaka jeszcze w czasie pisania tej piosenki przysłaniała umysły i granice Polaków, ja jednak czuję dreszcz, gdy słyszę mocny głos Kory i mocno wierzę, że i moje kotary rozgoni.
Jak się żyje za kotarą?
Obojętnie. Smutno. Czekając wciąż na coś. Obojętność jest bliska pustki, ale przekonałam się, że jednak nie jestem pusta jak naczynie. Jestem znudzona, apatyczna, rozniecam się na moment czy dwa by z powrotem opaść na swoją mieliznę.

M. wyjeżdża za kilka dni i nie jego wyjazd jest materią mojej kotary. Może pogoda? Pada deszcz i wieje wiatr, temperatura gwałtownie spada, praca staje się nużąca a kręgosłup, który kilka lat temu nadwyrężyłam wypadkiem samochodowym mocno daje w kość. Kilka lat temu... to daje nadzieję - te kilka lat temu. Bo "kilka lat temu" nie wiedziałam nawet, że mogę depresję oszukać nadając jej imię i oswajając ją. Dalej jej nie lubię, dalej upokarza mnie robiąc ze mnie tępą marionetkę moich własnych nastrojów. A może nie moich własnych? Przecież każdą kotarę trzeba do czegoś przyczepić, by móc ją zasunąć...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz