sobota, 27 września 2014

63

Jest 4:18 mojego czasu.
Przyszła, rozsiadla się i nie chce odejść. Wczoraj wzięłam pierwszą tabletkę by jej się pozbyć. (o tydzień za późno) Czy kolejny raz się uda?...

Zaczyna się malymi nierównościami, lekkimi dysocjami i depersonalizacja. Potem dochodzą problemy ze snem i co jakiś czas atakują "złe myśli". Uparczywe, z którymi ciężko walczyć, więc wpada się w ataki paniki. Gdy świat zachodzi mgła, ciężką kotara obojętności, już nie chce się ani go zmieniać ani prosić o pomoc.

Zresztą pomóc jest doraźna. Ukochany (źródło, z którego czerpią pomysly "zle myśli"), który robi co może? Herbatę przynieść, przytulić, powiedzieć, ze to nie prawda i ze się boi. I leki. Farmakologia, która usypia, daje wytchnienie na kilka godzin, póki antydepresant nie wskoczy.

A co z życiem? Co z pracą? Co z resztą? Tak bardzo to odległe i obojętne mi w tej chwili...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz