poniedziałek, 3 grudnia 2012

98

W samotni brakuje światła
zimne dłonie poszukują ciepła
na oślep błądząc po ostrych przedmiotach
miękkich sercach
czułych spojrzeniach
pustych słowach

* * *
Dzień zaczyna się w okolicy południa, wstaję, idę do łazienki, tam spędzam pierwsze kilkanaście minut... potem wlokę się na górę, biorę prochy poranne, nastawiam wodę, wsypuję dwie łyżeczki kawy, dwie łyżeczki cukru (lub słodzik), mleko, w pidżamie idę na balkon, biorę ze sobą telefon i sprawdzam, czy ktoś mnie kocha. Zapalam pierwszego papierosa, upijam trzy łyki kawy, zapalam drugiego papierosa. Pies wiernie siedzi koło moich nóg. Trzęsę się z zimna. Pod koniec drugiego papierosa ręce trzęsą mi się i nie mogę pisać na klawiaturze mojego smartphona. Kręci mi się w głowie i jest mi nie dobrze. Wracam do mieszkania, myję kubek i stoję w mieszkaniu zdezorientowana. Co teraz?
Powrót do łazienki, mycie zębów, twarzy, przebieranie. Wybór: wracam do łóżka czy idę do pracy.

***
Dzisiaj zostałam zostawiona samej sobie. Z moimi myślami, lękami, uczuciami i emocjami. Przywiązanie, oswojenie to kara za posiadanie serca, uczuć.
Czemu jestem taka nadwrażliwa? Czemu wszystko tak biorę do siebie? Czemu ciszę odbieram jako atak? Czemu mi tak źle, gdy temperatura spada? Czemu nie mogę sobie miejsca znaleźć?
Dlaczego nie mogę żyć jak normalny człowiek - dla samej siebie, dla swoich pasji, przyjemności, dlaczego stawiam się w ciągłej gotowości, czujności, pragnienia bliskości? Dlaczego tak cierpię, gdy w mojej głowie hula pustka?

**
Odkryłam, dlaczego moje ciało tak bardzo drży. Faszeruję się zbyt dużą dawką hormonów na tarczycę. Trzeba coś z tym zrobić.

*
Dzisiaj widziałam morze, szłam po plaży i ani razu nie pomyślałam o tym, by się utopić.

1 komentarz: